DIOGENESA PIES

Powszechnie jest znana historia Diogenesa z Synopy, który to w biały dzień przechadzał się po mieście z zapaloną latarnią, szukając w tłumie prawdziwego człowieka. Było to piękne i proste działanie w przestrzeni publicznej, w którym szydził z samego usiłowania zdefiniowania prawdy o człowieku. Podobnie jak wtedy, gdy wypuścił w szkole oskubanego z piór koguta, demonstrując zgromadzonym filozofom rzekomy model człowieka platońskiego (Człowiek jest to istota żywa, dwunożna, nieopierzona.). Był kontestatorem kultury, przyjętych norm życia, gardził bogactwem, władzą, wyrzekł się nałogu wszelkich przyjemności twierdząc, że ograniczają wolność jednostki. Człowiek był dla niego zwierzęciem, którego byt ograniczał się jedynie do zaspokajania biologicznych potrzeb i popędów. Jego życie było radykalnym protestem, wyrażanym poprzez skrajne minimalizowanie potrzeb. Może w imię odnowy człowieczeństwa - zawrócił ze swej drogi, redukując je do zwierzęcej natury. Diogenes w swojej ascezie mianował się parszywym psem. W słynnej rozmowie z Aleksandrem Macedońskim, którą ze strony suwerena można by określić próbą korupcji, na pytanie: czego pragniesz psie? - prosił boskiego króla by nie zasłaniał mu tylko słońca. Jego umartwianie się i cierpienie, jest pozorne. W gruncie rzeczy był hedonistą małych przyjemności i zjawisk o fundamentalnym znaczeniu. Mieszkał w beczce, ale zawsze był celebrytą z marginesu, spauperyzowanym księciem, wariatem, któremu darowano życie, rozmawiającym z wielkimi tamtego świata, jak równy z równym. Był pierwszym performerem starożytnej Grecji.
Performance jest jak brudny, nieoswojony pies Diogenesa, kąsający złośliwie w łydkę, podążający za swoim opiekunem, jak cień. Pies Diogenesa był jak jego pan, a może było na odwrót? On sam wzbudzał zawsze obawy, czy nie opluje, czy nie uderzy, czy nie będzie gorszył, masturbując się publicznie lub załatwiał potrzeby fizjologiczne na środku agory. Już nikt nie pamięta, czy jego pies był łaciaty, czy bury i jak właściwie się nazywał. Są też tacy, którzy uważają, że Diogenes nigdy nie posiadał psa, prócz tego marmurowego, którego obywatele miasta Korynt wystawili na jego własnym grobie.

Łukasz Głowacki