Agnieszka Rogóz
Ta kredka blaknie
„Światłoczułe”, 2014, kredka na zagruntowanym płótnie, 40 x 60 cm
Lekki, zdawałoby się ironiczny i przewrotny tytuł wystawy Agnieszki Rogóz jest odniesieniem nie tylko do techniki tworzenia, którą w ostatnim czasie sobie upodobała, ale także stanowi swoistego rodzaju punkt wyjścia do całej wystawy i podejmowanych przez nią zabiegów artystycznych. Na wystawie zaprezentowane zostaną różnorodne formalnie rysunki i obrazy oraz instalacja dźwiękowa. Punktem wspólnym pokazywanych prac jest ich eteryczność określona poprzez wspomnianą tytułową blaknącą kredkę. To także odwołanie do tymczasowego wycofania i swoistego rodzaju „nieistnienia”. Artystka opowiadając nam historię „znikania” zapewnia jednocześnie o „pojawianiu się” i ponownym „przybyciu”, co wyraźnie można odczytać w jej pracach.
„Światłoczułe” – tytuł jednej z prac, zielonego, zanikającego sądeckiego pejzażu przedstawiający widok z góry Just jest przyczynkiem do nadania tonu całej wystawie. Kredka, która ma mocno sentymentalny charakter, odziedziczona została przez artystkę po dziadku – konstruktorze samolotów, zanika wskutek działania światła słonecznego. Ten niezamierzony efekt stał się inspiracją tworzenia i powstawania prac do wystawy.
Rysunek kredką dokładnie odpowiada stosowanym zabiegom twórczym, w których elementem dominującym jest oniryczność, zwiewność i ulotność, jakby artystka stawiając lekkie kreski i kształty, zamykała je w innym wymiarze istnienia.
Przez delikatność prac ułożonych w white cubowej przestrzeni przebija do nas mocny, wyrazisty dźwięk nieznośnie tykającego zegara. Rozbija on ową niewidzialność i przeźroczystość, sprawiając, że moc dźwięku przyciąga nas do prac i hipnotyzuje, by po chwili wciągnąć w balansującą na granicy surrealizmu i abstrakcji historię, która przywołuje pamięć dzieciństwa oraz młodości artystki spędzonej w Nowym Sączu. Zamknięta w pięcioelementowym cyklu opowieść nie jest skończoną historią, ale dopiero początkiem i zapowiedzią nowej.
Rozwinięcia opowieści można poszukać w kolorowych, niejednoznacznych i trudnych do określenia figurach – znakach, które artystka postawiła na kwadratowym płótnie. Jedne są zaklejone, inne bardziej podkreślone, ale wszystkie razem tworzą barwny obraz, nieśmiałe preludium do kolejnego rozdziału. Podobne wrażenie wywierają dwie prace składające się na dyptyk „Galimatias”. Są to białe płótna, na których spoczywa splątana, zwinięta, plastikowa żyłka, pozornie tylko niewyraźna i „nieistniejąca”, by po chwili złapać widza w pajęczynę swojej sieci. Ten iluzoryczny galimatias i chaos, który okazuje się uporządkowaną strukturą staje się próbą odpowiedzi na pytanie o możliwość okiełznania problemu znikania i niewidzialności, które są wyznacznikiem działania artystki.
„Ponowne przybycie” oraz blaknięcie, czyli dwa pojęcia wokół których krążą tematy prac Agnieszki Rogóz wyraźnie odbijają się w skanie-zdjęciu „Drzewka szczęścia”. Artystka pieczołowicie zbierała zrzucane przez drzewko listki, które po czasie stawały się suche i ozłocone, by w ten sposób zatrzymać i zapisać ślady istnienia. Przemiana, którą Rogóz uchwyciła, to znak krążącej we wszechświecie materii, która nie ginie, a tylko zmienia swój stan. Pozorne znikanie jest więc powstawaniem i odradzaniem się na nowo.
Złudne rozsypanie i zniknięcie, które jest zapowiedzią nowej całości, wybrzmiewa najmocniej w narysowanym czerwoną kredką nie-portrecie, który powstał na warsztatach ruchu autentycznego. Rysowany bez spoglądania na kartkę oraz bez odrywania kredki od podłoża zajmuje szczególne miejsce wśród przedstawionych prac. Historia i technika powstawania portretu jest bardzo istotna. Artystka tworzyła go w oparciu o patrzenie tylko na modela, nie kontrolując tego, co pojawia się na kartce. Jest to także bardzo osobista praca, która nie pokazuje dokładnego anatomicznego odzwierciedlenia danej postaci, ale jest zlepkiem kształtów przypominających te ludzkie, obrazując człowieka znajdującego się w stanie rozedrgania.
Sensualna dychotomia prac Rogóz wciąga widza w oniryczną krainę. Za pomocą bardzo oszczędnych środków artystka konstruuje świat, który skrywa pod delikatnymi śladami kredki. Znikanie i pojawianie się – gra do której zaprasza nas Agnieszka nie ma jasnych reguł, nie daje jednoznacznych odpowiedzi, a sprawia jedynie, że poszukujemy i przyglądamy się całości z nieustającym skupieniem, gdy z procesu znikania wyłania się nowa rzeczywistość.
Małgorzata Miśkowiec
Agnieszka Rogóz urodzona w 1985 roku, sądeczanka. W 2012 ukończyła studia na Wydziale Malarstwa na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, w pracowni prof. Jarosława Modzelewskiego. Swoje prace wystawiała m.in. w Galerii Sztuki Współczesnej BWA SOKÓŁ w Nowym Sączu (2015), Nowosądeckiej Małej Galerii (2012), Salonie Akademii w Warszawie (2010) oraz w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia w Radomiu (2008). Mieszka i pracuje w Warszawie.
Od lewej: Małgorzata Miśkowiec, Milena Stryjewska, Agnieszka Rogóz
fot. 1 Ignacy Skwarcan
fot. 2, 3 Adam Gut